Forum www.rehabilitanci.fora.pl Strona Główna www.rehabilitanci.fora.pl
forum dotyczące fizjoterapii, spraw związanych z rehabilitacja oraz wszystkiego co odności sie do pracy z pacjentem
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Klawiterapia - co to takiego?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rehabilitanci.fora.pl Strona Główna -> Strefa Fizjoterapeutów / Nowoczesne metody fizjoterapeutyczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agaku




Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:46, 25 Mar 2010    Temat postu: Klawiterapia - co to takiego?

Słyszał ktoś o klawiterapii? podobno terapia dająca niesamowite rezultaty, jednak nigdzie nie moge znaleźc informacji na jej temat

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Madzia_reha




Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:43, 27 Mar 2010    Temat postu:

z łaciny clavus to gwóźdź. słyszałam, że klawiterapia polega na usuwaniu napięcia i zmęczenia poprzez odruchowe działanie ostrym końcem gwozdzia wbijanym w punkty bólowe. Podobno jakiś fizjoterapeuta od siatkarzy jest w tym nieoficjalnym mistrzem, ale to też są informacje tylko z plotek których nie jestem pewna

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
administrator
Administrator



Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:48, 27 Mar 2010    Temat postu:

skopiowane z zielarnia.pl za dr Ferdynandem Barbasiewiczem

"Klawiterapia należy do grupy terapii odruchowych, ale nie posługuje się elektroniką, a wykorzystuje przy usprawnianiu immanentne organizmowi odruchowe procesy fizjologiczne samonaprawcze, uruchamiane nieinwazyjnym ręcznym stymulowaniem (bodźcowaniem). Zabieg wykonuje się, na skórze, powierzchni ciała nad ośrodkowym i obwodowym układem nerwowym, tzw." klawikami " (clavus - gwóźdź), wykonanymi ze stali nierdzewnej, ostrą stroną. Proces stymulacji odbywa się planowo poprzez receptory zgrupowane w skórnych strefach projekcyjnych (według: Barbasiewicza, Penfielda, Nogiera, Gleditscha, Haeda, Mc`Cenziego i innych) i punktach biologicznie aktywnych, także akupunktury (korporalnej, kranialnej, aurikularnej). Zabiegi stymulacji wykonujemy, trzymając klawiki po 7 sztuk w jednej i drugiej ręce. Stymulację wykonujemy w odstępach, co 5-7 mm, układając klawiki w równe szpalerki lub wiązki. Tam gdzie tkanki ciała jest więcej np. na pośladkach bodźcujemy mocniej, gdzie tkanki jest mniej np. na głowie stymulujemy lekko - delikatnie. Każda przestrzeń terapeutyczna, każde miejsce, należy bodźcować początkowo w pierwszych dniach zabiegów po 5-10 razy, a w miarę ustepowania reakcji na bodźce (ból, pieczenie i silne przekrwienia skóry) coraz mniej 3-2 razy. Integralną częścią klawiterapii są specjalne ćwiczenia gimnastyczne, które w domu wykonuje pacjent wraz z masażem odruchowym wskazanych części ciała. Metodę tę doskonalę i rozwijam od ponad trzydziestu lat. W moim podręczniku pt.,,Klawiterapia, klawipunktura, klawipresura w holistycznym usprawnianiu człowieka", opracowałem swoiste, niepowtarzalne odreagowanie ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego. Zawarłem recepty stymulacyjne na leczenie - usprawnianie 1100 jednostek chorobowych, schematy czynności dla terapeuty jak i dla pacjenta w celu samoleczenia. Metoda usprawniania klawiterapią oparta jest na wiedzy o anatomii i fizjologii układu nerwowego, odruchu nerwowym, reakcji naczynioruchowej, sprzężeniu zwrotnym, samoregulacji, samonaprawie, pobudzaniu i hamowaniu, homeostazie. Klawiterapia w porównaniu z innymi terapiami odruchowymi jest wielokrotnie skuteczniejsza, jako metoda nieinwazyjna jest bardziej uniwersalna w zastosowaniu i nie uszkadza fizycznie receptorów jak np. w: akupunkturze, elektropunkturze, laseropunkturze, farmakopunkturze itp. elektrostymulacji.** Można ją stosować przy chorobach zakaźnych bez większego ryzyka dla terapeuty. Sterylność klawików uzyskuje się poprzez nagrzanie ostrej strony w płomieniu palnika gazowego w czasie 5-7 sek. Klawiki są prostymi narzędziami, a jednocześnie w wyniku wielu udoskonaleń w ergonomice, wygodnymi, bezpiecznymi, wymagającymi od terapeuty wprawy - umiejętności. Zakres wiedzy specjalistycznej obejmuje wybrane problemy anatomii, fizjologii, neurofizjologji a także dziedzin klinicznych. Nauczanie klawiterapii odbywa się na bazie ogólnej wiedzy medycznej, a szczególnie: neurologii, psychofizjologii, psychoneurologii, psychologii, rehabilitacji, pedagogiki specjalnej, logopedii, pielęgniarstwa, a nawet kosmetyki, także kuracji odmładzającej. Proces stymulacji w zakresie ogólnego odreagowania nerwowego wykonuje się w pierwszej kolejności na skórze głowy, w celu zniesienia napięć ośrodkowych, a także usprawnienia nerwów czaszkowych. Szczególnie starannie należy stymulować strefy skóry objęte łupieżem***. Łupież nie jest chorobą skóry. Łupież powstaje na skórze głowy, gdy od dłuższego czasu występują silne napięcia ośrodkowe, wywołane stresami, urazami lub zaburzeniami narządów wykonawczych, powodujące niedokrwienność skóry. To sprawia obumieranie, rogowacenie i złuszczanie się skóry bez stanu zapalnego, zwane łupieżem. Te same procesy występują na skórze nad zaburzoną fizjologią nerwów obwodowych. Strefy łupieżu, niedokrwienne strefy skóry, białe plamki, rozstępy skórne, zmarszczki, bruzdy, niektóre brodawczaki, plamki brunatne, blizny i znamiona stanowią nadzwyczaj precyzyjną diagnozę o zaburzeniach ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego. Zaburzone potencjały elektryczne w nerwach obwodowych a nawet całkowity zanik przewodnictwa nerwowego, tuż po odreagowaniu i przekrwieniu skóry, wyraźnie umożliwia dostrzeżenie niedokrwiennych odczynów, nad miejscem zakłóconego przepływu prądów. Zanik przewodnictwa nerwowego ujawnia się na skórze nad uszkodzonym miejscem włókna nerwu obwodowego, małymi białymi plamkami o fakturze podobnej do pergaminu, o powierzchni od 1 milimetra do 1-2 cm. Odczyny niedokrwienne i rozstępy trzeba bodźcować 2-3 klawikami aż do przekrwienia tego miejsca. Czynność tę trzeba powtarzać przez 3-7 dni, aż do zniesienia bólu i pieczenia a także przywrócenia normalnego stanu skóry. Proces stymulacji sprawi przywrócenie właściwych wartości nerwowych potencjałów własnych. Białe plamki są nie wrażliwe na stymulację klawikiem. Z powodu niedokrwienności skóra w tym miejscu jest martwa, zrogowaciała. Chcąc wzbudzić przewodnictwo nerwowe, należy klawikiem ucisnąć kilka razy w tę plamkę, aż do wywołania wyraźnego przekrwienia. To działanie, po kilku próbach stymulacji wywoła przez sekundę przenikliwy ból i pieczenie, a tym samym automatycznie przywraca się skutecznie przewodnictwo nerwu obwodowego. Wzbudzanie przewodnictwa nerwowego należy powtarzać, co dziennie, stymulując 1 lub 2 klawikami przez 5-7 dni, a niekiedy przez kilka następnych dni aż do utrwalenia sprawności fizjologicznej nerwu. Zaburzenia i zmiany patologiczne w obwodowym przewodnictwie nerwowym stanowią największe zagrożenia dla zdrowia człowieka. Metodą klawiterapii można skutecznie usprawnić te zakłócenia lub zagrożenia, czego nie osiągnie się w żaden inny sposób znany współczesnej medycynie. Zakłócenia o podobnym charakterze wywołuje większość brodawczaków znajdujących się na powierzchni skóry. Niektóre z nich stanowią informację diagnostyczną o zaburzeniach nerwów obwodowych, lokalnych struktur morfologicznych lub narządów wykonawczych w organizmie. Brodawczaków i brunatnych plamek nie należy w żaden sposób podrażniać. Natomiast trzeba jednym lub dwoma klawikami, ostrą stroną 2-3 mm od brodawczaka lub brunatnej plamki, dookoła tych tworów uciskać wielokrotnie i przytrzymywać aż ustąpi ból i pieczenie, wówczas nastąpi przekrwienie i zniesione zostaną zaburzenia fizjologiczne. Proces ten należy powtarzać przez kilka dni aż do trwałego ustąpienia bólu i pieczenia. Następnie dermatolog może dopiero wówczas usunąć te twory. Efektywność zabiegu zależy od wiedzy teoretycznej terapeuty jego umiejętności, cierpliwości, staranności i... kondycji fizycznej, gdyż zabieg wykonywany jest często na osobie ciężko chorej (sclerosis multiplex - SM, AID`S, choroby nowotworowe także białaczka, porażenie mózgowe i inne ciężkie choroby), przez 3 - 4 godziny dziennie non - stop od 6 do 14 dni zabiegowych. Klawiterapia wymaga nieustannej współpracy pacjenta z terapeutą, samodyscypliny i wytrwałości oraz konsekwentnego przestrzegania zaleceń tej metody. W leczeniu lżejszych zaburzeń (zespołów bólowych, migreny, anginy, grypy, stanów zapalnych zatok oraz różnych innych infekcji, alergii - kataru siennego, nerwic) zabiegi są krótsze (20 - 40 minut), a serie zabiegów trwają od 3 do 7 dni, wykonywanych codziennie. Rozpoczynając usprawnianie klawiterapią dąży się do przywrócenia homeostazy w holistycznym wymiarze, poprzez regulację sprzężeń zwrotnych, przywrócenie równowagi pomiędzy hamowaniem a pobudzaniem - zarówno w rozregulowanych ośrodkach nerwowych mózgu jak i nerwach obwodowych a także narządach wewnętrznych, wykonawczych. Zabiegami klawiterapii jak już nadmieniano, można sprawnie znieść napięcia ośrodkowe w mózgu oraz przywrócić prawidłowe potencjały nerwowe, a nawet wzbudzić utracone przewodnictwo nerwowe, będące często bezpośrednią przyczyną zaburzeń czynnościowych, bólów, niedowładów, różnych chorób opornych lekowo, a także poważnych zmian zwyrodnieniowych, a nawet patologicznych, także nowotworów."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez administrator dnia Sob 18:53, 27 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karola fizjo




Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:43, 28 Mar 2010    Temat postu:

a czy są jakieś kursy czy pokazy tej metody organizowane, bo faktycznie mało informacji na jej temat w internecie jest

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Borat




Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:09, 29 Mar 2010    Temat postu:

kursów zapewne jeszcze nikt nie organizuje, bo żaden największy ośrodek w Polsce nie ma go w ofercie. Ale taka mnie naszał refleksja, że znając życie i Polskie realia to takie "klawiki" bądź gwozdziki będą kosztowac pewnie majątek za sztuke

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
discman
Gość






PostWysłany: Pon 16:36, 16 Sie 2010    Temat postu: klawiterapia jet ok

klawiki (klawiterapia) działają na wiele rzeczy , w moim przypadku to dyskopatia, jestem b. zadowolony ale akurat robił to u mnie ktoś spoza kręgów Pana Profesora. Jest to oczywiście jedna z metod tłamszona przez środowisko medyczne, farmaceutyczne głównie z oczywistych powodów oraz nieznajomością tematu.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karola fizjo




Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:23, 02 Lis 2010    Temat postu:

myślę, że metoda ta będzie zepchnięt anieco na boczny tor w związku z tym, że tak naprawdę nieznane jest jej pochodzenie, a kadra naukowa w Polsce jest bardzo konserwatywnym środowiskiem i trudno ich przekonywac do nowych rzeczy. Podobnie jest np. z akupunkturą czy wspomnianym juz na tym forum kilka krotnie KT

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sensei




Dołączył: 13 Maj 2011
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pią 14:36, 13 Maj 2011    Temat postu: klawiterapia

Polecam,ze swojej praktyki mam bardzo dobre efekty w ZZSK ,(zmniejszenie napięcia mięśni szkieletowych) szczególnie polecam we wczesnych stadiach choroby,
Ponadto w toczniu układowym,oraz klasterowych bólach głowy. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
KLAWITERAPIA....
Gość






PostWysłany: Sob 14:22, 24 Wrz 2011    Temat postu: ....NIE TAKA CUDOWNA JAK JA PISZĄ

Witam,
Jestem fizjoterapeutą, który od bardzo wielu lat poszukuje metody holistycznej, która umożliwiałaby leczenie w nieinwazyjny sposób wiele chorób ( w tym m.in. nowotworów, skolioz i innych, które najczęściej są klasyfikowane przez medycynę do krojenia). Od znajomego bioenergoterapeuty dowiedziałem się o klawiterapii - metoda na początku mnie zafascynowała. Mająca podłoże naukowe - oparta na fizjoneurologii i akupunkturze.

Prawda o p. Barbasiewiczu jest jednak zupełnie w innych odcieniach niż mogłoby się wydawać.

Już pierwszego dnia "kursu" coś zaczynało "śmierdzieć" - zagrywki psychologiczne typu dwie wielkie budy ( w tym jedna w kojcu), które mają odstraszać intruzów mogłyby się wydawać jeszcze zrozumiałe, mieszkając na posiadłości o pow. 2ha( taki minipark ze stawem)-tym bardziej,że sąsiadka wcześniej - kiedy pytałem o miejsce zamieszkania dr Barbasiewicza-ostrzegała mnie przed bardzo ostrym psem, którym okazały się 4 małe głośne, pocieszne yorki.

Jak na razie...może to być zrozumiałe.

Dalej zaczyna się bałagan. Na początku trudno to brać pod uwagę, bo facet ma 76 lat i sprawia wrażenie miłego staruszka,więc może mu się pokręcić to i owo np.,że miał ktoś dojechać z Poznania jak ja, później okazuje się z Poznania...z Piły(Piła o ile dobrze wiem jeszcze nie jest aglomeracją Poznańską).

Miało być 7 osób łącznie ze mną. Oczekując na te osoby po godzinie dojeżdża dziewczyna, którą dalej będę nazywał Ania(37l.), a której ojciec był leczony u doktora. Co ciekawe...po jej przyjeździe, dowiadujemy się,że te 5 osób z różnych części Polski-niezależnych od siebie-NAGLE! rezygnują z kursu. W moim odczuciu jak i Anii było to czyste - i nie pierwsze nieostatnie - zagranie psychologiczne. Nie każdy chyba wie że p. dr Barbasiewicz nie tylko jest psychologiem,ale także emerytowanym płk kontrwywiadu, o czym przechwalał się każdego dnia pobytu w jego posiadłości. Te nawyki manipulacyjne chyba tak mu weszły w krew,że już ich nie kontroluje.

Klawiterapia w jego mniemaniu jest lekarstwem na wszystko-nawet jako samoobrona-tylko wcześniej trzeba poćwiczyć 6 m-cy, aby osiągnąc prędkość ciosu 1/32 sekundy, która wg niego jest nierejestrowalna przez ludzkie oko i kamery i każdego można obalić. Hatha joga jest zła, bo to jest dla orientalistów, sztuki walki - równie złe, klawiterapia jest lepsza.

Masaże wg p.Barbasiewicza nic nie dają poza pompowaniem krwi i działają tylko w trakcie ich wykonywania.

Metoda w wykonaniu p.Barbasiewicza jest tak TRAUMATYCZNA,że trzeciego dnia nie miałem najmniejszej ochoty siadać na krześle, na którym wykonywał swoje zabiegi. Ania popłakała się z bólu trzeciego dnia "kursu", bo uciskanie klawikiem małżowiny usznej było nie do zniesienia.

Kiedy uciskał kilkoma klawikami fałdy pachwinowe tuż przy węzłach chłonnych-z bólu stałem oparty o biurko,aby nie uciekać,a mimo to stałem na piętach z ugiętymi kolanami i pochylony do przodu(zgięty w biodrach).

Ćwiczenia, które rekomenduje p. Barbasiewicz mają sprawić,że każdy ma czuć się wysmnienicie i entuzjastycznie. Kiedy zauważył trzeciego dnia,że nasz optymizm opada (z powodu traumy i bólu, wyczerpania), twierdził, że powinnismy czuć się świetnie i, że nie wykonujemy jego ćwiczeń. Kiedy odpowiadałem,że wykonuję tylko jestem wykonczony tymi zabiegami, które są bolesne - twierdził,że to jest niemozliwe, abym był po nich wykonczony, i że muszę je źle w takim razie wykonywać. Sam - pomimo zapewniania,że wykonuje te ćwiczenia codziennie od 20 lat bez dnia przerwy poza pobytem w szpitalu po usunięciu nowotworu i wszczepieniu endoprotezy - ani razu osobiście nie zaprezentował na sobie tych ćwiczeń. Dlaczego??? mozna się tylko domyslać - jego sprawność nie pozwala na wykonanie tych ćwiczeń w sposób, którego wymagał od nas.

Cały "kurs" zakończył się w czwartek rano, kiedy puściły nam już nerwy, po jego porannej pobudce i kazaniu, którego już nie mogliśmy puścić płazem - dodam tutaj, że Ania spała w swoim pokoju na I piętrze z drzwiami zablokowanymi krzesłem, bo się po prostu czuła niepewnie.

Kiedy zarzuciłem mu,że wywyższa swoją metodę niczym dogmat, a spycha na margines wszystkie inne oraz, że przeczy samemu sobie, mówiąc, że zabiegi nie mogą na nas działać wyczerpująco, dzień wcześniej mówiąc,że powinniśmy mieć w gabinecie czekoladę lub cukier dla pacjentów, ponieważ energetyka organizmu może być podwyższona i prowadzić do hipoglikemii, powiedział, że w takim razie zwraca nam połowę kwoty za kurs ( z 5 tysięcy PLN) i, że mamy wyjechać.

Nie będę ukrywał, że w trakcie tej rozmowy puściły mi nerwy i przeklnąłem kilka razy P.Barbasiewicz wtedy powiedział,że powinienem chyba jednak poddać się testowi psychologicznemu na zaburzenia osobowości, na co odpowiedziałem,że nie widzę w tym problemu,ale pierwszą osobą, która powinna to zrobić powinien być on sam. Wtedy właśnie się oburzył i kazał nam się spakować. Po chwili jednak stwierdził,że odda nam całą kwotę,ale mamy oddać klawiki oraz książkę i atlas do klawiterapii. Tak też zrobiliśmy - spakowaliśmy się,ale....postanowiliśmy zostawić pieniądze i zabrać spakowane książki ze sobą.

Schodząc na doł p.Barbasiewicz zaproponował,że nas odwiezie na pociąg(pewnie po to, aby próbować nas jeszcze przekonywać o słuszności jego podejścia i metody, która wszystkiego nie leczy).
Dziękując (odmawiając), wyszliśmy w pośpiechu na zewnątrz, zostawiając na stole czekające na nas pieniądze. Wtedy on i jego żona - którą mi przedstawił pierwszego dnia jako swoją gospodynię,a dopiero po godzinie dowiaduje się,że to jego żona - wybiegli za nami. Jego żona z pieniędzmi w rękach, wciskając je nam dosłownie w ręce - chyba się obawiali rozgłosu tej sprawy - a Ferdynand ze łzami kręcącymi się w lewym oku próbował jeszcze przekonywać, że musimy zrozumieć metodę.
Kiedy ponownie podziękowalismy i udaliśmy się w kierunku bramy wyjazdowej, on w tym czasie zorientował się,że zabralismy ksiązki i klawiki - za, które pieniądze zamierzaliśmy mu przesłać na konto - i wybiegł za strasząc policją i oskarżając o kradzież. Oddaliśmy.

Nie da się wszystkiego opisać co się działo w trakcie tzw. "kursu", którego element dydaktyczny był na bardzo średnim poziomie.

W moim odczuciu p. dr Ferdynand Barbasiewicz jest zwykłym manipulantem, cudotwórcą w negatywnym znaczeniu tego słowa oraz wyłudzaczem. Jesli poszukacie materiałów na temat klawiterapii - która nie twierdzę,że nie działa w ogóle,ale nie tak jak autor ją opisuje - zorientujecie się, że 99,9% to jego publikacje i artykuły. Do dwóch pierwszych lekarzy, których nazwiska i imiona widnieją na liście uczestników jego kursów, trudno znaleźć kontakt,a jak juz znalazłem to sie okazuje,ze nr do nich nie istnieja...przypadek??? Szukałem nawet publikacji na temat klawiterapii na stronach ang. -praktycznie NULL-zero.

Podaję swój numer telefonu gdyby ktoś chciał się dowiedzieć więcej:
513936739
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sensei




Dołączył: 13 Maj 2011
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Nie 1:10, 25 Wrz 2011    Temat postu: Kurs klawiterapii

Również jestem fizjoterapeutą i byłem na kursie u P. Barbasiewicza w 2006r za namową jednego z renomowanych lekarzy z listy.Szkolenie opierało się bardziej na zajęciach praktycznych popieranych teorią zawartą w załączonych do szkolenia materiałach.Zrozumienie zasad i celu klawiterapii zajęło mi kilka następnych lat w czasie których poświęciłem się studiowaniu akupunktury i psychologii klinicznej.Moja dotychczasowa praktyka pozwala mi stwierdzić , że metoda jest z jednej strony niezwykle skuteczna,jest również niestety dość traumatyczna z uwagi na możliwość uwalniania się różnych stanów emocjonalnych ( depresji , agresji , euforii, strachu).
Generalnie zabiegi prowadzą do głębokiej relaksacji obwodowego i ośrodkowego układu nerwowego co prowadzi do zmian w środowisku na poziomie komórkowym i dopiero po osiągnięciu tego stanu wprowadzając bodźce w odpowiednich punktach regulacyjnych wynikających z akupunktury , można osiągnąć pozytywne rokowania. Skuteczność metody zależna jest przede wszystkim od stopnia determinacji pacjenta ,a szczególnie jego woli zmian w sposobie życia.Jako że w TMCh istotą leczenia nie jest leczenie objawów choroby , lecz dotarcie do jej przyczyny i ew. jej usunięcie ,lub zmianę sposobu jej postrzegania. Siła i intensywność bodźców powinna być stopniowana i dobierana indywidualnie ,w zależności od poziomu percepcji pacjenta ,tak aby bodźce były możliwe do zrelaksowania.Dla mnie osobiście kontakt z klawiterapią pokazał mi że osiągnąć można każdy cel lecz efekty i trwałość terapii zależy w 90% od pacjenta.To on decyduje o tym jak się odżywia , w jakim przebywa środowisku, jaką przejawia aktywność fizyczną i jakie ma nastawienie w stosunku do własnej osoby.Jeśli chodzi o przeżycia na kursie jest to sprawa indywidualna,zależy od nastawienia ,czego oczekujemy .Być może z wiekiem P Barbasiewicz zmienił się, lecz jak już powiedziałem , szkolenie dla mnie stało się początkiem wielkiej przygody z Refleksoterapią przez duże R. Pozdrawiam wszystkich serdecznie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grzegorz
Gość






PostWysłany: Pon 16:44, 25 Mar 2013    Temat postu: moja przygoda z klawiterapią

Moja przygoda z klawiterapią przebiegła dwuetapowo, tzn. pierwszy etap to okres wczesnowiosenny 2012, kiedy na nawracające “zapalenie oskrzeli” zachorował mój 10-letni syn.
Parę miesięcy wcześniej pierwszy raz zetknąłem się z informacjami o tej metodzie w prasie, zajmującej się alternatywnymi metodami leczenia, holistycznymi i równolegle od koleżanki z pracy, która słyszała również o skutecznym zerwaniu z nałogiem palenia po zastosowaniu klawiterapii. Postanowiłem sobie, że przy kolejnych perypetiach zdrowotnych dziecka, spróbuję jak skuteczna jest ta metoda.

I wtedy nadszedł ów moment, kiedy po raz kolejny zachorował mój syn. Wewnętrznie wiedziałem, że antybiotyki na pewno nie pomogą chłopcu. To przekonanie potwierdził w rozmowie telefonicznej pan Ferdynand Barbasiewicz, do którego zatelefonowałem w sprawie ewentualnej wizyty, i który głęboko przejęty stanem dziecka, nakazał mi przyjechać na zabieg NIEZWŁOCZNIE, bo wyczuwał wahanie w moim głosie, brak zdecydowania, żeby poddać dziecko zabiegowi. Uświadamiał mi w trakcie rozmowy, że dziecko niepotrzebnie cierpi i trzeba mu pomóc natychmiast, nie jutro, czy pojutrze, ale teraz i dziś, po pracy, bo przez zabieg bodźcowania klawikami, jego organizm sam poradzi sobie z chorobą, czego na pewno nie zrobią antybiotyki.

Tego samego dnia przybyliśmy z synkiem do pana Barbasiewicza, który bardzo serdecznie nas przyjął i delikatnie przygotował syna do zabiegu, demonstrując sposób, w jaki wykonuje się bodźcowanie.
Niestety już po pierwszych “oględzinach” i wstępnej diagnozie okazało się, że to nie zapalenie oskrzeli, ale dziecko ma w fatalnym stanie układ immunologiczny, czego przyczyną okazały się agresywne znamiona na szyi. Układ chłonny był wówczas również zaatakowany. Chłopiec w dniach choroby był wycieńczony, osłabiony, przyjechał z ledwością o własnych siłach na ten zabieg.
Po pobudzeniu punktów odpornościowych przez pana Ferdynanda oraz “opracowaniu” okolic wspomnianych plamek na szyi samopoczucie dziecka poprawiło się zdecydowanie, zamiast suchego - mokry kaszel, oczyszczający drogi oddechowe, głębszy i swobodny oddech. Pojawiły się zdrowe rumieńce na policzkach, klarowne spojrzenie, uśmiech, choć zabieg był dla dziecka dość bolesny i długotrwały (ok.1,5 godziny) ze względu na złą kondycję odpornościową jego organizmu, wywołaną agresywnym oddziaływaniem znamion, brunatnych brodawek uzłośliwionych.

Pod koniec wizyty otrzymaliśmy oryginalną, jedyną w swoim rodzaju receptę... Pan doktor przy pomocy markera zaznaczył punkty-obszary na ciele chłopca, które należało regularnie dwa razy dziennie bodźcować dwiema lub w zależności od miejsca trzema wykałaczkami przez siedem kolejnych dni. Oprócz “mapy” samej klawiterapii dostaliśmy wydrukowany zestaw ćwiczeń, który synek miał wykonywać równolegle 2 razy dziennie, ćwiczeń mających za cel dokrwienie całego ciała i przyspieszenia oczyszczenia krwi w chorym organizmie, aby ten mógł szybciej podźwignąć się z zapaści.

Razem z żoną zgodnie z zaleceniami pana Barbasiewicza pilnowaliśmy codziennych zabiegów rano i wieczorem oraz ćwiczeń dziecka. Mieliśmy okazję przekonać się na własne oczy, jak synek w błyskawicznym tempie dochodzi do siebie, jak zanikają bóle w miejscach, które opracowywaliśmy wykałaczkami, a co najważniejsze w zagrożonych onkologicznie obszarach znamion na szyi. Po zakończonej kuracji pan Ferdynand poprosił o stawienie się u niego, celem sprawdzenia kondycji fizjologicznej/fizycznej chłopca. Wszystkie bodźcowane poprzednio bolesne miejsca tym razem wolne były od bólu. Chłopiec był zdrów. Kiedy pan doktor wykonywał ten zabieg, widoczna była satysfakcja na jego twarzy i w głosie z tego, że pomógł dziecku, cierpiącemu człowiekowi, bez miligrama chemii farmaceutycznej, że po raz kolejny przeprowadził dowód skuteczności odkrytej przez siebie metody klawiterapii. Metody, której rozpropagowanie i powszechne stosowanie, także w profilaktyce, znacznie zredukowałoby zapadalność ludzi na wszelkie choroby, także a zwłaszcza te często kończące się kalectwem lub śmiercią.

W ten sposób zakończył się mój pierwszy etap przygody z metodą klawiterapii, od umiarkowanego sceptyka do zwolennika, którego, jak wkrótce miało się okazać, życie przetestowało po raz kolejny, ale tym razem na własnej, mojej skórze...

Drugi etap - zimowy, grudzień 2012 i styczeń 2013, zaczął się u mnie od niewinnej infekcji gardła, która przeszła w objawy grypopodobne, z temperaturą do 38,6 stopni. Udało mi się ją “wyleczyć” w ciągu tygodnia, poczym po kilku dniach znów pojawiły się podobne objawy, z tym że temperatura wahała się w przedziale 37,2 - 37,8, jednakże moje samopoczucie z dnia na dzień było coraz gorsze. Cała infekcja trwała już prawie miesiąc wzbudzając mój niepokój, ponieważ nie miałem praktycznie apetytu i dziwną suchość w ustach, stawałem się coraz słabszy. W ciągu tego miesiąca miałem ciągłe bóle głowy, z częstotliwością przynajmniej co drugi dzień.

Pewnego dnia tuż po nowym roku, przypomniałem sobie o panu Barbasiewiczu i jego klawiterapii po tym, jak próbowałem zachować pionową postawę w toalecie, ale nie miałem już sił i chwiejąc się podpierałem się o ściany, słaniając się na nogach. To był moment krytyczny, intuicyjnie, gdzieś w głębi samego siebie wiedziałem, przeczuwałem, że jest on moją ostatnią deską ratunku. Natychmiast wykonałem telefon do pana doktora, któremu pokrótce opisałem mój stan zdrowia. Miałem równocześnie świadomość, że bezpośrednią przyczyną tak złego samopoczucia jest stres emocjonalny zagrażający psychosomatycznie fizjologicznie mojemu zdrowiu, w jakim funkcjonowałem przez ok. miesiąc, unikając w tym czasie jakiegokolwiek ruchu czy wysiłku fizycznego, co pogłębiło rozliczne dysfunkcje.

Pan Ferdynand przyjął mnie następnego dnia. Widząc moją fatalną kondycję, zajął się natychmiast sprawdzeniem odporności, która, jak zdiagnozował praktycznie była wyraźnie osłabiona i od razu zauważył nabrzmiałą żyłę na skroni, zaburzenia równowagi, zawirowania w głowie, wysokie nadciśnienie, drętwienia kończyn, twarzy, mdłości co zwiastowało zbliżający się prawdopodobnie udar mózgu. Stwierdził, że pojawiłem się u niego we właściwym czasie na zabieg. Można by rzec, skarcił mnie “po ojcowsku” za to, że dopuściłem do takiego zaniedbania własnego zdrowia i doprowadzenia się do tak krytycznego stanu. Zabieg objął więc obniżenie ciśnienia, oczyszczenie krwi, pobudzenie i “postawienie na nogi” układu immunologicznego. W trakcie bodźcowania pan Barbasiewicz już w fazie początkowej, zlokalizował kilka agresywnych znamion, brodawek na szyi i poniżej obojczyka, a także na plecach. Została również rozwiązana zagadka braku apetytu i suchości w ustach. Otóż zagrożenie onkologiczne było na tyle poważne, że została zaatakowana opuchlizną ślinianka po lewej stronie. Wedle mojej oceny staczałem się już po równi pochyłej... Bodźcowanie wskazywało również na proces wstępny przerzutów, które na razie objawiały się dokuczliwą bolesnością w linii prostej pomiędzy brodawkami, zmianami skórnymi w obrębie warstw skóry, co nawiasem mówiąc metodą klawiterapii można z łatwością zdiagnozować i wyleczyć własnymi przeciwciałami. Po ponad dwugodzinnym zabiegu zostałem, jak poprzednio mój syn, odpowiednio oznaczony flamastrem, markerem przez pana Ferdynanda (przykładowa recepta na plecach - fotografia na lewej kolumnie na stronie KLAWITERAPIA), ażeby móc kontynuować leczenie w domu. Moje samopoczucie i stan był już o niebo lepszy niż przed przyjazdem. Otrzymałem również stanowcze zalecenie wykonywania tych samych ćwiczeń, które wykonywał mój syn.

Kuracja trwała ok. dwóch tygodni, przynosząc bardzo dobre rezultaty. Po czym pan Barbasiewicz poprosił o stawienie się u niego na kontrolną wizytę, na której okazało się, że to nie jest jeszcze ten stan, jakiego by on oczekiwał, ponieważ coś muszę robić niedokładnie albo niewłaściwie, więc poprosił o stawienie się następnego dnia z żoną. Wykładając nam obojgu całą teorię odnośnie funkcjonowania układu nerwowego i jego wpływu na stan krwi w kontekście mojego przypadku chorobowego, poinstruował żonę i mnie manualnie, jak dokładnie przeprowadzać te domowe zabiegi, żeby były bardziej skuteczne.

Po uwzględnieniu tych korekt stan mojego zdrowia po kolejnych dwóch tygodniach był praktycznie bez zarzutów, z czego również pan doktor był zadowolony, sprawdzając poprzednio bolące strefy. Tym razem wszystko było w jak najlepszym porządku. Ostatecznym potwierdzeniem mojego powrotu do zdrowia były zalecone przez pana doktora badania krwi po kuracji, które okazały się rewelacyjnie dobre (patrz lewa kolumna: na stronie KLAWITERAPIA). Cieszę się, że było mi dane poznać tego genialnego w swoim fachu, empatycznego, sympatycznego człowieka, który w domowej, komfortowej atmosferze przywraca ludziom zdrowie na poziomie fundamentalnym, sięgając do przyczyn dolegliwości, czego współczesna, wyposażona w zdobycze techniki medycznej, medycyna “lecząc” objawowo nie jest w stanie osiągnąć, pozostawiając często beznadziejne, nieuleczalne przypadki, kończące się niekiedy kalectwem a nawet śmiercią, z czym pan doktor Ferdynand Barbasiewicz rozprawia się przy pomocy “gwoździ”... Od kuracji klawiterapią minęło półtora miesiąca a ja i mój syn czujemy się bardzo dobrze.

Z wyrazami wdzięczności za przywrócenie mojemu synowi i mnie dobrego stanu zdrowia, serdecznie dziękuję dr Barbasiewiczowi i polecam klawiterapię w wykonaniu autora wszystkim niedowiarkom.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hceglarska
Gość






PostWysłany: Wto 14:40, 26 Lis 2013    Temat postu: MAGICZNE KLAWIKI drogą do zdrowia

Madzia_reha napisał:
z łaciny clavus to gwóźdź. słyszałam, że klawiterapia polega na usuwaniu napięcia i zmęczenia poprzez odruchowe działanie ostrym końcem gwozdzia wbijanym w punkty bólowe. Podobno jakiś fizjoterapeuta od siatkarzy jest w tym nieoficjalnym mistrzem, ale to też są informacje tylko z plotek których nie jestem pewna
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hceglarska
Gość






PostWysłany: Wto 14:59, 26 Lis 2013    Temat postu: MAGICZNE KLAWIKI drogą do zdrowia

Kiedy przeczytałam niektóre bzdury o „wbijaniu gwoździ” w głowę i o prokuraturze, jestem pewna, że pisał to ktoś, kto nie ma w ogóle pojęcia o klawiterapii. Prawdą niestety jest fakt, że jest to metoda kosztowna, autorstwa dr Ferdynanda Barbasiewicza, do której doszedł długą, uciążliwą pracą i ogromną wiedzą o człowieku i jego anatomii oraz wieloletnim doświadczeniem.
Ostatnie pobyty dr F. Barbasiewicza w USA i Kanadzie, mają znakomite recenzje prasowe. Ja również za zabiegi zostawiłam duże pieniądze jak na moje dochody ale nie żałuję tego i broń Boże, nie wypominam tego dr Barbasiewiczowi, gdyż wiem, że jest to metoda żmudna i koronkowa, uzdatniająca całe ciało, skierowana na daną dolegliwość.
W ciągu 1-godzinnego zabiegu poprzez odpowiedni nacisk klawikami na skórę a nie „wbijanie”, uruchamia się tysiące punktów akupunkturowych, co wywołuje właściwą reakcję organizmu.
Dr F. Barbasiewicza znam ponad 20 lat, w tym czasie usprawnił wielu ludzi, co mogę zaświadczyć nawet przed prokuratorem. Ostatnie moje doświadczenia /2009 r/ z klawiterapią opisuję poniżej.

MAGICZNE KLAWIKI DROGĄ DO ZDROWIA.

Emocje i radości, jakie towarzyszyły mi ostatnio z powodu moich doświadczeń i pozytywnych przeżyć, związanych z zastosowaniem klawiterapii, sięgnęły zenitu. Postanowiłam podzielić się tą swoją radością ze światem, uzmysłowić innym, że warto poszukiwać wsparcia w medycynie naturalnej - niekonwencjonalnej.
Na SM choruję już kawał czasu /1967r/, standardowa medycyna nie miała niczego sensownego do zaproponowania, co mogłoby mi pomóc.
Będąc w szpitalu na kolejnej kuracji sterydowej, lekarz prowadzący mnie, zasugerował mi szukanie pomocy w medycynie naturalnej, wskazując dr Barbasiewicza. Pomyślałam - dlaczego nie? Nie mam nic do stracenia, a być może wiele do zyskania. Już na pierwszym spotkaniu usłyszałam i zrozumiałam, że każdy z nas może leczyć się sam, bez farmakologii, sztucznych i szkodliwych leków, gdyż aptekę z całym arsenałem możliwości mamy w sobie, należy ją tylko uruchomić we właściwy sposób.
I tak rozpoczęłam swoje nowe życie z klawiterapią, wspieraną odpowiednimi zestawami ćwiczeń /wskazanymi przez dr Barbasiewicza, o których wcześniej nie miałam pojęcia, żadnego pojęcia.
Do dzisiaj ćwiczę konsekwentnie każdego dnia i wiem, że tylko dzięki temu, mimo że choruję 42 lata, jestem wciąż w niezłej formie.
Lecząc się u dr Barbasiewicza, spotkałam w gabinecie wielu ludzi, mających różne problemy ze zdrowiem, gdzie medycyna konwencjonalna była i jest bezradna a jedynym dla nich ratunkiem okazały się “klawiki”. Mogę dużo mówić o znajomych, czy rodzinie, gdzie klawiterapia okazała się niezawodna -ratowała i chroniła przed poważnymi operacjami. I tak, np.: moja koleżanka, mająca problemy z kolanami, po zabiegach u dr Barbasiewicza, uniknęła bolesnych i drogich zastrzyków oraz operacji chirurgicznej. To samo mogę powiedzieć o naszej wnusi - studentce, która w ub. roku była już po rezonansie kolana i czekała w kolejce na poważną operację /łąkotki/, przedtem jednak poddała się jeszcze zabiegom klawiterapii, na skutek czego nie odczuwa już bólu, do woli może biegać i skakać, cieszy się znów zdrowym życiem, jest szczęśliwa.

Ale to, czego doświadczyłam przed kilkoma tygodniami (na początku 2009 roku) potwierdza, jak cenne i zbawienne dla człowieka są “gwoździe”. Przez 1,5 roku usilnie walczyłam z bólem nadgarstka prawej ręki.
Próbowałam już wszystkiego. W ciągu dnia na rękę zakładałam opaskę ortopedyczną, naświetlałam lampą Biopron, smarowałam maścią końską, korzystałam z różnych zabiegów rehabilitacyjnych, zarówno suchych
jak i wodnych, z krioterapii, włącznie z laserem i nic nie pomogło.
Podejrzewano, że jest to zespół cieśni nadgarstka i powinnam udać się do ortopedy. Po wstępnych badaniach okazało się, że nie jest to zespół cieśni, ale ostry stan zapalny, który spowodował już obrzęki oraz zniekształcenie stawu i trzeba to leczyć. Przeraziłam się, mając świadomość, że każdy stan zapalny może zaktywizować agresywność stwardnienia rozsianego. Stąd też pełna nadziei, stosuję proponowane przez lekarza, leczenie - / DIPROPHOS + LIGNOCAINA/, podawane cyklicznie w rękę. Jednak, już pierwszy, zastrzyk był tak bolesny, że zaczęłam się bać następnego za 2 tygodnie.
I doznałam olśnienia, przecież mam jeszcze wybór. Zdecydowałam się na wizytę u dr Barbasiewicza. To był strzał w dziesiątkę!
To, czego dokonał w przeciągu kilkunastu minut, w obecności mojego męża, przechodzi najśmielsze oczekiwania. Najprościej mogę nazwać to CUDEM. W trakcie zabiegu klawikami, ból zaczął stopniowo zanikać, aż całkowicie ustąpił, nagle wróciła bezbolesna ruchomość przegubu.
Jeszcze w drodze do domu, z radosnym niedowierzaniem testowałam możliwości ręki, doszukując się bólu, który jeszcze tak niedawno mi towarzyszył. Co więcej, dr Barbasiewicz stwierdził, że przyczyną problemów z nadgarstkiem jest maleńka ok.1,5 cm brodawka na plecach, zakłócająca przewodnictwo nerwowe, którą trzeba natychmiast usunąć. Tak też zrobiłam, pozbywając się ostatecznie źródła moich problemów z ręką. I cóż, jaka refleksja....? Żaden z lekarzy nie skojarzył by tych faktów, nie pomyślał o przyczynie? Czy prościej jest leczyć skutki?
Do diabła z retoryką, ważne, że nie mam już przyczyny bólu i ręka jest całkowicie sprawna. A stan ten zawdzięczam wyłącznie, tak mało docenianej medycynie naturalnej, po mistrzowsku wykorzystywanej dla dobra innych, przez dr Ferdynanda Barbasiewicza.

Człowiek ten uleczył mi nie tylko ciało, ale i duszę, jestem wolna od bólu, który mnie zniewalał i “rzucał na kolana”.
Z ogromnym szacunkiem i wdzięcznością, dziękuję dr Barbasiewiczowi za skuteczną pomoc, niesioną mnie i moim bliskim


- Halina Ceglarska
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sidney polak




Dołączył: 10 Gru 2014
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:18, 10 Gru 2014    Temat postu:

test

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sidney polak




Dołączył: 10 Gru 2014
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:15, 10 Gru 2014    Temat postu:

Ludzie, otwórzcie oczy i uszy, prześledźcie fora zanim wydacie swoje ciężko zarobione pieniądze. Zdaje sobie sprawę, że dla człowieka chorego, który szuka różnych rozwiązań hasła „Nie truj się chemią, lecz naturalnie” są bardzo chwytliwe. Proszę zauważyć, że pan Ferdynand B jest psychologiem, był wysoko postawionym wojskowym w PRL co widać po jego ciągłych analizach osobowości, ocenach i pouczeniach. Byłem na dwóch spotkaniach i mam kaca moralnego, że dopiero podczas drugiej wizyty przejrzałem na oczy. Jedno jest pewne, FB nie pomógł mi w leczeniu i nie chce oddać pieniędzy za nieskuteczne (gwarantował skuteczność) bardzo bolesne zabiegi, podczas których odniosłem wrażenie, że według FB im bardziej boli tym lepiej. SIC!@#$%%. Zabieg sam w sobie jest bardzo bolesny, naciskane są takie miejsca, że łzy same cisną się do oczów. Nie ma szans, żeby nie bolało! W ogóle pod koniec drugiej wizyty powiedział, że nie uciskał mi punktów przeznaczonych dla mojej choroby!! i że to zrobi jak zainstaluję odpromiennik w mieszkaniu. Po czym sam! zadzwonił do swojego kolegi by mi ten odpromiennik zainstalował. Tym samym nie dość że naciągnął mnie w sumie na 700 zł, to jeszcze miałbym wyłożyć kasę dla jego kolegi za jakieś bzdury bez pokrycia naukowego. Podczas tych dwóch wizyt takich niuansów było więcej ale nie chcę się rozpisywać. Jeśli dobrze poszukacie to znajdziecie również bardzo ciekawą opinię pana, który uczestniczył w szkoleniu, podał nawet swój numer telefonu. Nie będę powielał, ale zgadzam się z tym co napisał. Treść swojej opinii zamieszczę na każdym forum, żeby uchronić naiwnych przed stratą pieniędzy. Jeśli macie podobne odczucia to Waszym obowiązkiem jest napisać i podzielić się nimi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rehabilitanci.fora.pl Strona Główna -> Strefa Fizjoterapeutów / Nowoczesne metody fizjoterapeutyczne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin